„Story", reż. Jola Bańkowska
Jola Bańkowska to świeży talent polskiej animacji. Jej debiut krótkometrażowy „Story” został nagrodzony wyróżnieniem Young Directors podczas ostatniego festiwalu w Cannes, a sama animacja była pokazywana również na Berlinale, Animation Block Party w USA, a w Polsce można ją obejrzeć podczas trwającego właśnie Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Jedna z najzdolniejszych polskich animatorek młodego pokolenia opowiedziała nam o swoim filmie, pracy nad własnym stylem i o tym, czy można robić to wszystko bez artystycznego wykształcenia.
Gratulujemy nagrody Gold Screen Young Director w Cannes! Twój projekt mówi o ludziach zapatrzonych w telefony. Co Cię poruszyło w tym temacie na tyle, żeby zrobić o tym swój debiutancki film?
Jola Bańkowska: Dziękuję!
To, że niektóre technologie i zjawiska, zwłaszcza media społecznościowe, mają na nas negatywny wpływ, słyszymy już od dawna. Sam temat zapatrzenia w telefony nie jest niczym nowym. Jesteśmy zalewani informacjami, rozpraszają nas powiadomienia i każdego dnia stajemy w obliczu podejmowania ogromnej ilości małych decyzji. Coś, co miało dawać nam przyjemność, tak naprawdę często obniża nasze ogólne samopoczucie. Zależało mi, żeby opowiedzieć historię, która przedstawi te przeciwstawne stany i emocje. Sama forma filmu zaś miała bardziej przypominać dynamikę przeglądania rzeczy w internecie niż klasyczną narrację.
Animacja nie jest łatwą formą, wymaga ogromnej cierpliwości. Co Cię pasjonuje w niej najbardziej?
JB: Animacja rzeczywiście nie jest łatwą formą, ale wydaje mi się, że osoby, które się nią zajmują, szczególnie tego nie odczuwają – skoro to medium ich „przyciągnęło” to prawdopodobnie posiadają odpowiednie do tego typu pracy cechy osobowości. W swojej książce „Sculpting in Time” Tarkovsky napisał: „For me the most interesting characters are outwardly static, but inwardly charged by an overriding passion.” („Dla mnie najbardziej interesującymi bohaterami są ci pozornie statyczni, ale duchowo napędzani dominującą pasją”). Pomyślałam, że to całkiem dobry opis osoby zajmującej się filmem animowanym!
„Story", reż. Jola Bańkowska
Mnie najbardziej pasjonuje całkowita wolność twórcza i to, że mogę komunikować się w mniej dosłowny sposób. Każdy projekt różni się od poprzedniego, często wymaga uczenia się nowych narzędzi i umiejętności. Poza tym w obrębie animacji można robić tak wiele rzeczy: filmy, teledyski, reklamy, motion design... Dochodzą do tego jeszcze różne techniki animacji, sposoby opowiadania historii. Według mnie jest to niesamowicie fascynujące medium.
W animacji najważniejsze wydaje się wypracowanie swojego własnego stylu – jak określiłabyś swój?
JB: Myślę, że posiadanie rozpoznawalnego stylu jest bardzo ważne, przy czym należy pamiętać że styl to nie tylko strona wizualna, ale też myślenie. Wydaje mi się, że jeszcze nie do końca znalazłam swój „głos”, a przynajmniej nie jest on na tyle rozpoznawalny, na ile bym chciała, żeby był.
Animacja wróciła do łask. Szczególnie widać to na przykładzie seriali animowanych, które zdobywają rzeszę fanów i stają się międzynarodowymi hitami. Jakie są Twoje plany? Czy chciałabyś sięgnąć po dłuższe formy, czy póki co będziesz dalej rozwijać się w krótkich metrażach?
JB: Rzeczywiście tak jest i cieszy mnie, że animacja jest coraz bardziej widoczna. Póki co chcę rozwijać się w krótkich formach, chociaż żałuję, że tak niewiele animowanych pełnych metraży dla dorosłych można obejrzeć w kinach. Z jednej strony chciałabym przyczynić się do zmiany, z drugiej jakoś nie widzę sensu robienia pełnego metrażu tylko z tego powodu. Przede wszystkim musiałabym mieć do powiedzenia coś, co należałoby opowiedzieć właśnie w dłuższej formie.
Czy obserwujesz animację w reklamie? Co o niej myślisz?
JB: Obserwuję! Uważam, że animacja to świetne medium do tworzenia marki i jej wizerunku. W Londynie, gdzie obecnie mieszkam, poziom reklam często nie odbiega od poziomu filmów artystycznych. Wręcz przeciwnie! Reklamy, przez to, że posiadają wysoki budżet, dają reżyserom szansę na zrobienie czegoś, czego normalnie nie byliby w stanie zrobić. Przykładem może tu być „Corona’s History” wyreżyserowana przez Nicolasa Menarda. W Polsce zresztą też powstają świetne rzeczy, wystarczy spojrzeć na najnowszą animację duetu Kijek/Adamski Kombucha dla Brothers&Sisters.
Czy Twoim zdaniem można zajmować się animacją nie kończąc szkoły artystycznej? Co poradziłabyś początkującym twórcom, chcącym rozwijać się w tej formie?
JB: Wielu znanych reżyserów animacji i animatorów nie skończyło uczelni artystycznej, wykształcenie w tym kierunku nie jest obowiązkowe. W internecie można znaleźć ogromną ilość kursów, często nawet lepszej jakości niż te na tradycyjnych uczelniach. Największą zaletę studiowania jest, według mnie, możliwość korzystania z doświadczenia profesorów, nawiązywanie bezpośrednich relacji i możliwość rozwijania swoich pierwszych projektów pod okiem kogoś, czyją pracę szanujemy. Nie czuję się komfortowo udzielając rad.. Każdy jest inny i to, co według mnie jest dobrą drogą, wcale nie musi odpowiadać komuś innemu. Na pewno ważne jest obserwowanie tego, co dzieje się w dziedzinie animacji na całym świecie i wyszukanie twórców, którzy nas inspirują. Z drugiej strony, kiedy myślę o moich początkach, to przypominają mi się czasy, kiedy po zajęciach, na których oglądaliśmy animacje uznanych reżyserów, wracałam do domu i zmagałam się z moim jednosekundowym, nierokującym najlepiej, testem animacji. Po prostu należy wierzyć w siebie i nie bać się prosić o feedback.
„I never knew how to do anything before I did it, really.” / „Nigdy nie wiedziałem, jak coś zrobić, dopóki tego nie zrobiłem, serio”. Spike Jonze
Jola Bańkowska – w latach 2012-2017 studentka Wydziału Grafiki na warszawskiej ASP, ilustratorka, animatorka, reżyserka filmów animowanych. Jej debiut filmowy „Story" jest obecnie pokazywany na wielu międzynarodowych festiwalach, został również wyróżniony prestiżową nagrodą Young Director Award. Aktualnie mieszka i pracuje w Londynie.
https://www.jolabankowska.com/