Jest analitykiem opowieści. Na swoim blogu
nieskonczone.pl przygląda się konstrukcjom polskich filmów, szuka błędów i proponuje rozwiązania. Jest kierownikiem literackim w TFP, wykłada analizę filmu i konstrukcję opowieści w StoryLab Pro i na Uniwersytecie Gdańskim. Rozwija i produkuje własne projekty w firmie Bold Humans. Podczas zbliżającej się 9. edycji festiwalu scenarzystów
Script Fiesta, poprowadzi wykład, podczas którego przeanalizuje konstrukcję filmu “Portret Kobiety w Ogniu”. Nam opowiedział o zakochiwaniu się w swoich scenariuszach i o pytaniach, które powinien zadać sobie każdy twórca opowieści.
Co tak naprawdę chcesz stworzyć?
Żeby napisać dobry scenariusz, trzeba wiedzieć, czym w ogóle jest opowieść. Jako widzowie umiemy ją rozpoznać, bo doświadczyliśmy tysięcy opowieści, ale nie zawsze potrafimy podać jej definicję. W konstruowaniu opowieści i tworzeniu własnych historii bardzo ważne jest rozumienie tego, co konkretnie chcemy osiągnąć. To jest niezbędne, żeby móc świadomie budować i poprawiać bardzo złożoną konstrukcję, jaką jest scenariusz filmowy. W najprostszej definicji: opowieść to portret zmiany. Każda klasycznie zbudowana historia pokazuje, że coś jest jakieś, potem się zmienia i w efekcie staje się inne. To właśnie klasyczne trzy akty.
O czym tak naprawdę jest Twoja opowieść?
Zaangażowanie widza w trakcie doświadczania opowieści przede wszystkim wynika z dramaturgii, czyli zarządzania konfliktami, które w większości są zewnętrzne – dotyczą misji, której podejmuje się bohater. Jednak sedno opowieści, jej morał, który uwrażliwia widza i zostaje z nim na dłużej, to efekt wewnętrznej przemiany postaci. To, czego uczy się bohater (lub czego swoją postawą uczy innych), to właśnie przesłanie opowieści, jej prawdziwe sedno. W przypadku Shreka to banalne, ale bardzo wartościowe stwierdzenie “warto mieć przyjaciół”. W przypadku Bożego ciała to “każdy grzesznik może się zmienić i czynić dobro”, a w przypadku jednego z moich ulubionych filmów Trzy billboardy za Ebbing, Missouri morał brzmi “gniew rodzi większy gniew”. Sednem naszej opowieści może być dowolna prawda, w którą wierzymy i którą chcemy się podzielić z widzami. A nasza opowieść to sposób, żeby wejść im do głowy i sprawić, żeby też w nią uwierzyli. Nawet jeśli chcemy się podzielić czymś, o czym opowiadało już tysiące filmów, wciąż możemy to zrobić w nowy, angażujący sposób. Morał Shreka można wykorzystać w opowieści dowolnego gatunku, osadzić ją w dowolnych realiach, zbudować wokół dowolnej sytuacji.
Jaką zmianę portretuje Twoja historia?
Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co się zmienia i jaki to będzie miało wpływ na bohatera, i na jego otoczenie. To tak naprawdę dwa pytania. Pierwsza zmiana jest zewnętrzna i dotyczy otoczenia. Druga zmiana jest wewnętrzna i dotyczy bohatera. Te dwie rzeczy są ze sobą połączone: kiedy bohater podejmuje decyzję, żeby coś osiągnąć (dokonać zewnętrznej zmiany), w wyniku swojego działania czegoś się uczy (dokonuje wewnętrznej zmiany). Dobrym przykładem na prześledzenie tych procesów jest film Shrek, bo to klasycznie zbudowana opowieść, którą wszyscy znają. Bohater podejmuje decyzję: chce doprowadzić do ślubu księżniczki z niefajnym księciem. I realizując swoją misję, przechodzi przemianę: odkrywa, że warto mieć przyjaciół. Gdyby Shrek nie chciał dokonać zewnętrznej zmiany, czyli doprowadzić do ślubu księżniczki z niefajnym księciem, nigdy nie dokonałby wewnętrznej zmiany, czyli nie otworzyłby się na relacje z innymi. Tak zbudowana jest ogromna większość opowieści i to jest pierwsze pytanie, na które musi odpowiedzieć sobie scenarzysta: jakie dwie zmiany portretuje moja opowieść?
Jak stworzyć oryginalną opowieść?
Nasze opowieści zawsze działają w jakimś kontekście. W różnych kulturach, w różnym czasie, różne tematy i sposoby opowiadania są dla widza angażujące lub nie. Takim kontekstem jest też kino. Tworząc opowieści filmowe trzeba oglądać dużo filmów, wiedzieć jakie tematy i sytuacje zostały już wykorzystane. Po sukcesie Bożego Ciała w najbliższych latach pewnie nie pojawi się na naszym rynku żaden film o przestępcy udającym księdza. Chyba że taka opowieść będzie się znacznie różnić od filmu Mateusza Pacewicza i Jana Komasy, na przykład będzie komedią pomyłek albo horrorem o morderczym księdzu, który zamiast leczyć miasteczko z traumy, z każdą mszą zmniejsza jego liczebność. Tworząc nasze historie, starajmy się opowiadać o sytuacjach, których nasi widzowie nie znają i opowiadajmy o nich w sposób, w jaki nikt wcześniej o nich nie opowiedział.
Jak poprawiać swoją opowieść?
Poprawianie wymaga rozpoznania elementów opowieści, które trzeba poprawić. Samemu bardzo trudno znaleźć błędy w swojej twórczości, dlatego że tworzenie wymaga zakochiwania się w tym, co się robi. Gdybyśmy nie kochali swoich opowieści, nie bylibyśmy w stanie poświęcać im tak ogromnych ilości czasu i angażować inne osoby do pracy nad nimi. Kochamy nasze historie, więc je tworzymy. Ale zakochiwanie się oznacza szukanie połączeń, również tam, gdzie ich nie ma. Dlatego bardzo ważna jest konfrontacja z potencjalnymi widzami już na etapie pierwszych zapisanych szkiców opowieści. Mogą to być doświadczeni konsultanci scenariuszowi, producenci filmowi, inni scenarzyści albo po prostu koleżanki i koledzy, którzy poświęcą nam trochę czasu. Trzeba się zderzać z widzami, słuchać ich wątpliwości i oczekiwań. Wiedząc, jak na naszą opowieść reagują odbiorcy, będziemy mogli ją poprawić, żeby zareagowali tak, jak chcemy.
Gdzie się uczyć konstruowania opowieści?
Pomocne są szkoły, warsztaty, książki, poczytne blogi z analizami nieskończonych polskich scenariuszy, ale najlepszą naukę oferuje kino. Im więcej oglądamy, im więcej chłoniemy, tym więcej rozumiemy i możemy dać od siebie. Polecam oglądanie filmów nagrodzonych za scenariusz, np. Jojo Rabbit to napisane od linijki cudo. Świetną szkołą pisania są też klasyczne opowieści familijne, które są oglądane na całym świecie przez widzów w każdym wieku. Bawią, ciekawią, wzruszają i uczą. Czyli mają wszystko, o czym marzy każdy autor opowieści.